Każda
z nas powinna mieć w swojej kosmetyczce rozświetlacz. Dzięki niemu skóra
wygląda zdrowo, świeżo i pięknie się mieni. Nie mam tu na myśli od razu mokrego
policzka, ale subtelne muśnięcie. Dodanie tego kroku w codziennym makijażu może
być wisienką na torcie ;) Zapraszam dalej.
Rozświetlacz z My Secret kupiłam podczas zeszłych wakacji. To właśnie wtedy było o nim bardzo głośno. Po kilku miesiącach używania mogę spokojnie przyznać, że lubię go na równi z Mary-Lou Manizer.
Jest moim ulubionym drogeryjnym rozświetlaczem.
Na dalszy plan zeszły te z Lovely, Wibo czy z MakeUp Revolution. Jego odcień
jest przepiękny, idealnie stapia się z kolorem mojej cery (jestem ciepłym typem
urody). Cudownie odbija światło i nie ma w nim ani grama brokatu. Efekt, jaki
możemy osiągnąć to tylko nasz wybór, delikatne muśnięcie, albo mokry policzek
;)
Pigmentacja jest rewelacyjna, a trwałość? Cały dzień. Nakładam go na
strategiczne miejsca - szczyt kości policzkowych, łuk kupidyna i czubek nosa.
Gramatura
to 7,5g. Mimo, że używam go prawie rok czasu to w opakowaniu prawie nie widać
zużycia. Koszt, jedyne 14,99zł. Kupicie go w drogerii natura.
Spróbujcie
koniecznie :)
Do
następnego… K. ♥
Śliczny ;) Jednak ja boję się używać rozświetlaczy :(
OdpowiedzUsuńtyle dobrego o nim słyszałam, że muszę pójść do natury :P
OdpowiedzUsuńHej planujesz powrót na bloga? :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim wiele dobrego ja uwielbiam Mary The Balm:)
OdpowiedzUsuń